W życiu są chwile kiedy masz wrażenie, że nic nie idzie, że w którą stronę byś nie spojrzał to masz pod górkę. Co w tedy robisz? Czy załamujesz się, biadolisz, narzekasz, wszystkim dookoła opowiadasz jak masz ciężko? Bo ja mimowolnie tak, to jest tak zakorzenione w nas, że chcemy się podzielić naszą niedolą, znam mało osób, które przełamują ten stereotyp. Na szczęście zdarzają się dni, gdy w obliczu tych niepowodzeń mówisz „losie nakurwiaj, a ja i tak będę robił swoje”.
Wiem, że początek tego wpisu przypomina gatki motywacyjne ale ostatnio tak własnie się czuję. Nie wiem skąd to się bierze, czy można tego się nauczyć czy może z tym się rodzimy. Ja chyba to ostatnio odkryłem w sobie. Tę ogromną chęć parcia do przodu.
Wiele czasu i energii poświęcam dla startupu – PLON.io, który robimy w ramach firmy. I miałem wiele chwil, gdy wszystko się sypało, w których zadawałem sobie pytanie czy ma to sens, dlaczego mamy tyle błędów, czy ludzie będą tego chcieli używać, czy ktoś za to zapłaci. No i chyba jedno z fundamentalnych pytań: po co mi to było?
Często rozmowy z doświadczonymi osobami z branży tylko dobijały, bo po drodze popełniliśmy tyle oczywistych błędów, a przyznawanie się do kolejnych w trakcie rozmowy przychodzi z coraz większym trudem.
- Czy zrobiliście rozeznanie rynku? Nie, poszliśmy na czuja, bo sami chcieliśmy używać takiego oprogramowania.
- Czy macie już pierwszych klientów? Nie, bo myśleliśmy że sami przyjdą, gdy zobaczą (niby skąd) jaki cudowny projekt zrobiliśmy.
- W jaki rynek celujecie? Odpowiadaliśmy, że edukacja. Uuuu, to niedobrze, bo proces sprzedażowy i decyzyjny na uczelniach jest długi, nikt nie będzie chciał także podjąć decyzji o zakupie licencji.
Gdyby mnie coś nie ciągnęło, gdyby coś gdzieś w głębi nie mówiło idź dalej, to bym pewnie od razu zrezygnował. Ale do tej pory nie wiedziałem co to? Bardzo dobrze to podsumował Steve Jobs:
Aż, ostatnio zadałem sobie kilka ważnych pytań:
- Co chcesz w życiu robić?
- Czy rano budzisz się i nie możesz się doczekać tego co cię czeka?
- Co tak naprawdę mnie motywuje, że robię PLON’a? Przyszłe miliony, sława i chwała?
I po długich rozmyślaniach i pytaniu siebie, doszedłem do wniosku, że za tym wszystkim stoi coś głębszego. Chciałbym aby PLON, pomagał ludziom się uczyć, aby dzięki PLON’owi można było łatwo się dzielić swoimi rozwiązaniami, algorytmami oraz badaniami. Wierzę w idee otwartości nauki oraz edukacji. Zdałem sobie sprawę, że istnienie PLON’a w mojej wizji pomoże światu być trochę lepszym. Ale nawet, gdyby się nie udało, czy ostatnie ponad 2 lata mojego życia poszły na marne?
Dopiero teraz na własnej skórze przekonuję się, że ważna jest droga. W trakcie pracy poznałem wiele ciekawych osób, nauczyłem się nowych technologii, nauczyłem się wiele o funkcjonowaniu firmy, zrozumiałem jak ważny jest marketing, otworzyłem się na nowe pomysły, pokonałem wiele swoich kompleksów. Więc odpowiedź na powyższe pytanie, brzmi NIE.
Te myśli utwierdziły mnie, że droga którą wybrałem jest dobra. Rozpaliło to moją motywację, na nowo nabrałem tego głodu, który ma się na początku projektu. Stąd z podniesioną głową i wypiętą piersią głośno krzyczę:
Losie nakurwiaj i dziękuję tobie za to wszytko co mi do tej pory przyniosłeś
PS. Życzę Wam podobnej motywacji, energii do działania i nie patrzcie na przeciwności tylko podążajcie swoją drogą. A tak przy okazji to przypomniała mi się scena z Foresta Gumpa:
Bardzo fajny wpis Krzysiek!
Dzięki, postanowiłem wypluć to co mi na duszy ostatnio leżało.
Powtórzę – świetny wpis!!!